Kategorie
W obecnym świecie, gdzie technologia i cyfrowa prezentacja dominują w wielu dziedzinach, w tym w architekturze, ważne jest przypomnienie sobie o podstawach i głębszym znaczeniu tej dyscypliny. Znaczenie architektury nie leży wyłącznie w jej wizualnym aspekcie, ale także w sposobie, w jaki oddziałuje na wszystkie zmysły człowieka. Ta złożoność i wielowymiarowość architektury jest kluczowa dla zrozumienia jej prawdziwej wartości. W kontekście tych przemyśleń, prezentujemy selekcję książek, które z różnych perspektyw przybliżają czytelnikowi istotę architektury i jej wpływu na ludzkie doświadczenie. Każda z nich, choć różnorodna tematycznie, wspólnie tworzy mozaikę wiedzy, podkreślając różne aspekty i wymiary architektury – od zmysłowych doświadczeń, przez filozoficzne rozważania, aż po praktyczne aspekty budownictwa. Zapraszamy do zapoznania się z tymi dziełami, które mają potencjał wzbogacić zarówno profesjonalistów, jak i amatorów architektury, o nowe perspektywy i głębsze zrozumienie tej fascynującej dyscypliny.
Oczy Skóry: Architektura i zmysły
Juhani Pallasmaa
Wydawca: Instytut Architektury
Kraków 2012
Tłumaczenie: Michał Choptiany
Żyjemy w cywilizacji obrazkowej, w czasach kiedy fotografie budynków wykonywane przez „magików obiektywu” stają się niezależnymi bytami wypierającymi realne funkcjonowanie obiektów i obcowanie z nimi. Zapominamy, że architektura postrzegana jest wszystkimi zmysłami, że pamięć dotyku, zapachu i dźwięku może niekiedy zostać w nas dłużej niż obraz. Skromny esej genialnego fińskiego architekta Juhaniego Pallasmaa’y „Oczy Skóry”od wielu lat pozostaje dla mnie najważniejszą książką o architekturze i polecam ją nie tylko projektantom.
Czy można powiedzieć coś nowego na jej temat po przedmowach Stevena Holla i Macieja Miłobędzkiego do polskiego wydania? Mogę się tylko przyłączyć do wielu entuzjastycznych opinii architektów z całego świata.
W pogoni za spektakularnym efektem, wykorzystując narzędzia do szybkiej fotorealistycznej wizualizacji projektów zapominamy, że przestrzeń ,w której funkcjonują budynki ma nie tylko trzeci ,ale i czwarty wymiar – czas. Materiały się starzeją, a wraz z tym procesem zmienia się ich wygląd, faktura powierzchni, a nawet zapach.
Kto nie wyczuwa różnicy między płytką imitującą kamień a marmurem wyszlifowanym butami tysięcy przechodniów, kto nie może sobie przypomnieć odgłosu kroków po deskach podłogi górskiego schroniska lub zapachu starej drewnianej cerkwi nie musi czytać tej książeczki.
Dla wszystkich innych powinna to być lektura obowiązkowa.
Zen i sztuka obsługi motocykla
Robert M. Pirsig
Wydawnictwo : Znak Literanowa
Kraków 2017
Tłumaczenie : Tomasz Bieroń
Fenomen książki Roberta M. Pirsig’a „Zen i sztuka obsługi motocykla” polega chyba na tym, że może być odczytywana z perspektywy różnych doświadczeń, poziomu i rodzaju wykształcenia. Polecił mi ją Fin pracujący zawodowo w marketingu, a dla mnie stała się jedną z pozycji, która rozwinęła mnie zawodowo, mimo że bezpośrednio o architekturze nie ma w niej mowy.
Książka jest zapisem podróży motocyklem ojca i jedenastoletniego syna przez Stany Zjednoczone, w czasie której buduje się między nimi więź i zrozumienie. Patrząc na przemykające krajobrazy bohater snuje myśli o stosunku do rzeczywistości i sposobach jej kształtowania. Sporą część zajmują rozważania na temat definicji pojęcia „jakość”. Chociaż autor mówi raczej o jakości przedmiotów i utworów literackich, to przecież równie dobrze odnosi się to do jakości architektury. Racjonalne i romantyczne podejście bohaterów do technologii przypomina postawy architektów, z których część nie liczy się prawie wcale z technologią pozostawiając ten aspekt specjalistom z różnych branż, podczas gdy inni przytłoczeni rozwiązywaniem problemów technicznych i prawnych zapominają o estetycznych i kulturowych konotacjach architektury.
Mimo, że od czasu, w którym książka została napisana motocykle przeszły technologiczną rewolucję to istota wielodniowej podróży, w której zmieniające się miejsca i krajobrazy oraz nowo poznani ludzie ułatwiają uporządkować myśli pozostaje taka sama.
Teoria Widzenia
Władysław Strzemiński
Wydawnictwo Literackie
Kraków 1969
wydanie drugie
„Powidoki” Andrzeja Wajdy skłoniły mnie do powrotu do postaci Władysława Strzemińskiego, który w czasach studenckich był dla mnie prawdziwym guru. Chciałem się upewnić, że do słabości filmu nie przyczyniła się osoba głównego bohatera. Ponownie sięgnąłem po „Teorię Widzenia”, która choć zestarzała się w warstwie światopoglądowej, znowu wydała mi się fascynującą lekturą. Pewien radykalizm i jednoznaczność w wyrażaniu opinii też można wybaczyć, kiedy rozumie się ducha epoki. Czytając, ze zdziwieniem stwierdziłem, że wiele sądów, które od lat uważałem za swoje, w rzeczywistości przywłaszczyłem sobie z tej młodzieńczej lektury. To, jak patrzę na dzieła z różnych epok, również w znacznym stopniu zawdzięczam tej książce. A przecież nie jest to podręcznik „historii sztuki”.
Jedną z podstawowych tez Strzemińskiego jest zależność między zdolnością postrzegania a „świadomością” wzrokową, którą buduje się między innymi poprzez kontakt ze sztuką i dobrą przestrzenią architektoniczną. Stosujemy tą teorię w praktyce przedstawiając klientowi w początkowym stadium pracy przykłady dobrych rozwiązań i wyjaśniając jakimi środkami osiągnięto taki efekt. Przy braku odpowiednich doświadczeń intuicyjne rozumienie architektury zwykle nie wystarcza. Zastanawiam się również, ile w moich decyzjach projektowych jest doświadczenia, a ile wpływu tego co oglądam. „Teoria Widzenia” to wspaniała ponadczasowa książka warta ponownego czytania.
Poradnik Majstra Budowlanego
Praca Zbiorowa
Wydawnictwo Arkady
Warszawa 1993
Wydanie 6
Pierwszy dom jednorodzinny zaprojektowałem i zrealizowałem w czasie studiów. Wtedy poznałem różnicę pomiędzy projektem studenckim, a tym który ma być zrealizowany. Problemem było wszystko: układ cegieł w kominie, izolacja i wentylacja dachu, warstwy w podłodze na gruncie. Na kilka tygodni moją jedyną lekturą był „ Poradnik Majstra Budowlanego”. Potem, przez pierwsze lata w zawodzie poprzez codzienne użycie „rozczytałem na strzępy” dwa wydania „Majstra”. Teraz nie sięgam już po tą książkę, bo po prostu znam ją na pamięć. Ale ciągle stoi na półce zaraz koło Podręcznika Projektowania Architektoniczno – Budowlanego Ernsta Neuferta.
Architekt musi stać na dwóch nogach: teorii i praktyce. Nowe eksperymenty, materiały i narzędzia projektowe, parametryzacja, recykling, ślad węglowy, kulturowa i społeczna rola architektury – o tym trzeba pisać i warto poczytać. Zanim jednak nasz budynek stanie się początkiem nowej typologii i kopernikańskim przełomem w architekturze warto zadbać o mostki termiczne i prawidłowe zakładki w izolacji, czego życzę sobie i kolegom z branży.